Prezes mBanku bez ogródek przyznaje, że żałuje braku wcześniejszych propozycji ugodowych dla frankowiczów

Jak mówi staropolskie przysłowie: „Polak mądry po szkodzie”. Sentencja ta, choć używana już na początku XVI wieku, zdaje się adekwatnie wpisywać w obecne, jakże nieprzychylne realia instytucji bankowych.

„Polak nie mądr, aż po szkodzie” – Mikołaj Rej

Od dnia 15 czerwca, kiedy to banki komercyjne obudziły się „w nowej rzeczywistości” na skutek wydania przez Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej dwóch nieprzychylnych orzeczeń, prezes mBanku Cezary Stypułkowski przyznał:

„W pewnym sensie żałuję, ze nie zaoferowaliśmy wcześniej tego typu rozwiązań ugodowych wobec portfela naszych klientów, ale też trzeba brać pod uwagę, że sytuacja kapitałowa poszczególnych banków była różna. Odpowiadamy przede wszystkim za środki deponentów, za funkcjonowanie banków w dłuższym czasie. Niektóre banki miały stany buforów umożliwiające oferowanie ugód, niektóre musiały je zbudować. Stąd wynika to rozłożenie w czasie oferowania ugód przez różne banki”.

Czyżby powyższe stanowisko po trosze stanowiło jawne przyznanie się do winy? Z pewnością. Kiedy w Polsce sądy powszechne dopiero wypracowywały stanowisko orzecznicze w sprawach frankowych, banki miały możliwość wybierać ścieżkę ugodową w sporze z kredytobiorcami. Zamiast tego, instytucje bankowe nie tylko chwytały w odwecie za swoją – jakby się wydawało – skuteczną oręż, ale również używały popularnego „straszaka” pod postacią wezwania do zapłaty wynagrodzenia za korzystanie z kapitału.

Za nieumiejętne podejście do frankowiczów zapłacą…wszyscy

Ponadto, Stypułkowski przyznał podczas konferencji prasowej, że wyrok TSUE stanowi negatywny zwiastun zbliżającego się wielkimi krokami olbrzymiego obciążenia kapitałów banków. A straty finansowe spowodowane nadchodzącą falą pozwów rozochoconych frankowiczów, będą musiały zostać w nieokreślonej perspektywie czasu odrobione…Rzecz jasna – jak to zwykle bywa w świecie finansów – finalne koszty zostaną przerzucone na…konsumenta/klienta bankowości/złotówkowego kredytobiorcę.

Prezes mBanku nie wykluczył bowiem możliwości wzrostu dotychczasowych stawek opłat dla klientów banku w następstwie orzeczenia TSUE w sprawie dotyczącej korzystania z kapitału po unieważnieniu umowy kredytowej kredytów waloryzowanych walutą obcą (sygn. sprawy C-520/21).

Kolejny raz za opieszałość banków przyjdzie zapłacić wszystkim klientom bankowości, co w dłuższej perspektywie z pewnością wywoła niezadowolenie wielu konsumentów.

Udostępnij: